Jarosław Soboń

Jarosław Soboń (Foto: Karen Bleken/OAM)Jarosław Soboń urodził się w 1960 roku w Elblągu. Jego rodzina nie interesowała się polityką, ale on sam odczuwał wewnętrzną potrzebę walki z systemem. Pierwszy raz widział jego działanie w wieku 10 lat, podczas zamieszek w Elblągu w 1970 roku, gdy siły milicyjne pacyfikowały protestujących robotników. W 1976 roku będąc podróży na Śląsk, znalazł się w Radomiu podczas fali protestów. Tam otrzymał kilka ulotek, które zabrał w dalszą drogę. W Rudzie Śląskiej został zatrzymany przypadkowo przez milicję i odkryto w jego plecaku niebezpieczne ulotki. Natychmiast wywieziono go do izby dziecka w Wałbrzychu, gdzie przesiedział półtora miesiąca, aż znalazł go ojciec, który nie został powiadomiony o zatrzymaniu syna. Tego samego roku Jarosław za swoją niepokorność został wyrzucony ze szkoły. Sam siebie z tego okresu określa mianem „niespokojna dusza”.
W 1978 roku próbował założyć swoją własną partię polityczną, która ze względu na niewielką świadomość polityczną Jarosława, przyjmuje formę partii faszystowskiej. Jarosław uznał, że skoro komunizm jest zły, a faszyzm zwalczał komunizm, to faszyzm musi być lepszym ustrojem. W 1979 roku członkowie tej organizacji nawiązali kontakty z Wolnymi Związkami i z KORem. Związki zawodowe jednak nie były tym, co na prawdę interesowało Jarosława. Wolał bardziej zdecydowane działania.

W sierpniu 1980 roku przerwał urlop, by wraz z innymi strajkować w stoczni, w której pracował. Wspomina, jak bardzo ludzie w jego miejscu pracy byli rozczarowani przerwaniem strajków w momencie, gdy duże zakłady pracy, jak stocznia w Gdańsku, wywalczyły sobie podwyżki. Małe przedsiębiorstwa, jak stocznia w Elblągu, w której pracował, nie dostały nic. Jarosław wraz z grupą znajomych przystąpił do organizacji ROPCiO (Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela), która stworzona została z myślą o ludziach prześladowanych za swoje przekonania polityczne. Organizowali różnego rodzaju akcje, jak ostre, antykomunistyczne prelekcje, które jednak nie wywoływały reakcji ze strony lokalnych władz. Ani Jarosław, ani jego koledzy, nie zdawali sobie sprawy z ryzyka jakie podejmują. Toteż ogłoszenie stanu wojennego było dla niego całkowitym zaskoczeniem. Nad ranem 13. grudnia chciano go aresztować, ale agenci służb bezpieczeństwa nie zastali Jarosława w domu. Ostrzeżony tym incydentem, przeprowadził się do znajomych. Aresztowano go dopiero podczas manifestacji i zabrano do aresztu tymczasowego, gdzie przez kilka dni był przesłuchiwany. Podczas rozprawy otrzymał wyrok 6 lat pozbawienia wolności. Po rozprawie wywieziono go do starego pruskiego więzienia w Bartoszycach, gdzie odbywali swoje wyroki także inni internowani. Po kilku miesiącach internowanych przewieziono do Braniewa, gdzie mieli znacznie lepsze warunki. Jarosław wyszedł na wolność w lecie 1983 roku po odbyciu 1,5 roku kary z zasądzonego wyroku. Po powrocie do Elbląga zaczął organizować bardziej radykalną grupę opozycyjną. Wciąż jednak stosowano wobec niego represje, jak porywanie i wywożenie za miasto, gdzie go wypuszczano lub aresztowano go na 24 godziny. Wspomina, że mógł wyjść po papierosy w sobotę rano, a wrócić do domu w niedzielę wieczorem. Był także ustawicznie śledzony i poddawano go inwigilacji.

Jarosław Soboń rozmawia z reporterem Jackiem Galewskim (Foto: Karen Bleken/OAM)Jarosław uważał emigrację za ucieczkę, dezercję. Sam musiał jednak wyjechać z kraju, gdyż tylko pod takim warunkiem zwolniono go z więzienia. Zdecydował się na to dopiero jesienią pod wpływem nacisków ze strony Służb Bezpieczeństwa i z powodu konfliktów z działaczami „Solidarności”. Rozmowy z Tadeuszem Wielochowskim przekonały go, że powinien wybrać Norwegię, gdyż to jest kraj rozwijający się, dający szansę, żeby ułożyć sobie życie.

Do Norwegii przyleciał w styczniu 1984 roku. Kraj zafascynował go. Od razu polubił łagodny morski klimat Stavanger. Po przyjeździe najpierw skoncentrował się na nauce języka, później znalazł pracę w gminie Stavanger. Jarosław został członkiem norwesko-polskiego stowarzyszenia w Stavanger, które zbierało i wysyłało do Polski ubrania, żywność, a czasami maszyny i literaturę, lecz w wyniku zatrzymań na granicy, zaprzestano przemycania niedozwolonych materiałów. Jarosław był rozczarowany tym, że nie otrzymali politycznego wsparcia ani od rządu Norwegii, ani ze związków zawodowych. Humanitarne, owszem, ale nie polityczne.